Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

Gratsu Fairy Tail

Gratsu Fairy Tail

poniedziałek, 14 listopada 2016

Kłamstwo przeminie, prawda nie zginie - 4/?

Witam Was drodzy czytelnicy serdecznie i zapraszam na nowy rozdział historii dwóch magów.



Rozdział 4




— Jak to? — Gray piorunował wzrokiem recepcjonistkę z hotelu, która nie była w stanie udzielić mu żadnej interesującej informacji. — Na pewno go tu nie było? — spytał po raz któryś z kolei, wbijając w nią swoje czarne oczy. Ściskał dłońmi blat tak mocno, że pobielały mu kłykcie, ale nawet tego nie zauważył.
— Nie widziałam pańskiego kolegi, przykro mi. — Rozłożyła ręce w wyrazie bezradności.
Ze złością odszedł od kontuaru recepcji, wiedząc, że nic więcej nie zdziała. Natsu zniknął, przepadł, a on nie wie, gdzie go szukać. Szlag go trafiał, bo nawet nie przyszedł mu o niczym powiedzieć, od kiedy rozstali się w niezbyt przyjaznych nastrojach. Czekał na niego do późna, a gdy ogarnęła go senność, położył się, licząc, że rano obudzi go nieprzyjemne, głośne chrapanie chłopaka. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Po obudzeniu się, zobaczył, że posłanie Natsu jest nietknięte, co oznaczało, że Smoczy Zabójca w ogóle nie wrócił na noc. Zastanawiał się, gdzież on może się szlajać, ale nic konkretnego nie wymyślił. A może wkurzony Salamander, który wykrzyczał mu wczoraj w twarz, wszystko co Gray chciał usłyszeć, a nawet więcej, wypiął się na niego i perfidnie olał. No nic, będzie musiał wracać sam, bo mistrz czeka na raport. Dobrze, że chociaż misję wykonali, bo chyba zatłukłby Natsu, jakby zniknął przed robotą. Poszedł do pokoju, spakował swoje rzeczy, oddał klucz i, wciąż zły jak diabli, opuścił hotel. Zresztą, co go obchodzi to, gdzie się ten dureń podziewa? Jak zwiał, to wróci. On nie będzie się tym martwił, bo po co? Jest dorosły, silny i poradzi sobie, gdziekolwiek jest i cokolwiek robi. Choć równie dobrze mógł wpakować się w jakieś kłopoty, to Gray stwierdził, że uda mu się z nich wyplątać. Wychodził cało z niejednej opresji, więc i tym razem na pewno wróci cały i zdrowy. O ile już nie siedzi spokojnie w gildii, bo dopuszczał możliwość, że Natsu mógł tam wrócić, żeby zrobić mu na złość. Nie chcąc dłużej myśleć o zachowaniu towarzysza, ruszył w drogę na dworzec, by wrócić do gildii. No i nie, wcale, ale to absolutnie wcale, się o tego gamonia nie martwił.


***

— Hę? — mruknął, krzywiąc się niemiłosiernie, gdy światło sprawiło, że poczuł pulsujący uporczywy ból w czaszce. Zasłonił twarz łokciem, odgradzając się od jasności. — Gray, przynieś mi wody, dupku. — Rozkaszlał się, gdy to powiedział, i z trudem przełknął ślinę, stwierdzając, że zaraz chyba umrze. Potężne uczucie pragnienia było nadrzędną potrzebą, którą musiał zaspokoić, a ten cymbał chyba go nie słyszał. Chciał zawołać ciut głośniej, ale z ust wydobył się tylko skrzeczący dźwięk. Uczucie pustyni w ustach nie było niczym przyjemnym i chciał pozbyć się tego wrażenia za wszelką cenę.
Odpowiedziała mu głucha cisza, a mag usychający z powodu cholernego kaca nie miał ochoty na kłótnie. Powoli podniósł się do siadu, odruchowo sięgając ręką do szyi, a czując gorącą, gołą skórę, wyskoczył z łóżka jak oparzony, z przestrachem w oczach rozglądając się po pomieszczeniu. Utkwione w nim niebieskie oczy tak go przestraszyły, że prawie wrzasnął, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Kobieta trzymała w wyciągniętej ręce szklankę z wodą. Wziął ją i wypił wszystko jednym haustem, wzdychając z zadowolenia ze zbawiennej mocy zimnego napoju.
— Gdzie mój szalik? — spytał nieznajomej, wciąż bacznie mu się przyglądającej. Zupełnie zignorował fakt, że powinien najpierw spytać kim ona tak właściwie jest i co tu robi, bo brak szalika był ważniejszy, niż tożsamość jakiejś baby w ich pokoju.
— Za tobą. — Obejrzał się i wnet zrozumiał, że coś jest cholernie nie tak. Ściana koło łóżka, pościel, a nawet sam mebel, nie były tymi, które pamiętał. Jednak widząc ukochaną część garderoby, zaraz owinął ją wokół szyi, a humor poprawił mu się natychmiast, więc o wiele spokojniejszy, choć wciąż ciekawy, gdzie się znajduje i jak, do jasnej anielki, tu dotarł, odwrócił się do kobiety i zaczął przepraszająco:
— Ekhm, dziękuję. Teraz wybacz, ale muszę wrócić do hotelu. — Odstawił kubek na szafkę, chcąc wyjść.
— Do hotelu? — zdziwiła się, marszcząc brwi. — Przykro mi, ale w tej wiosce nie ma żadnego hotelu.
Słysząc to, twarz Natsu straciła wszystkie kolory, a oczy rozszerzyły się w szoku. Jak to nie ma hotelu? Przecież jest! Nagle przyjrzał się jej dokładniej, zastanawiając przez kilka sekund, czy nie ma do czynienia z wariatką. Szybkie spojrzenia na pomieszczenie, upewniło go, że nie był tu przetrzymywany siłą. Potrząsnął głową, zastanawiając się, gdzie on tak właściwie jest i co się wczoraj wydarzyło. Pamiętał, że pił, a nawet się upił, ale jakim cudem znalazł się w obcym domu, z obcą kobietą, która na dodatek twierdzi, że w wiosce nie ma żadnego hotelu? Zaraz, zaraz. W wiosce?! Jakiej, kurwa, wiosce? Nie bacząc na zdziwioną twarz, przepchnął się do drzwi i otworzył je, po czym zaklął głośno. Widział przed sobą pola i łąki, a wokół ani żywego ducha. Cisza i spokój, letni ciepły wietrzyk, ptaki na niebie i zielone tereny, nie były tym, co pamiętał z krajobrazu miasta. Przełknął ślinę, po raz setny zadając sobie mentalne pytanie, jak się tu dostał. Stwierdzając, że i tak niczego sobie nie przypomni, bo gdy tylko próbował, czarna dziura w głowie powiększała się, a znów suche na wiór gardło i pusty żołądek również w niczym mu nie pomagały. Z głupią miną odwrócił się do stojącej za nim kobiety.
— Gdzie jestem i jak się tu dostałem?
— Pociągiem. A jesteś u mnie w domu. — Powiedziała to lekkim tonem, nie wiedząc, jakie nastawienie do pociągów na chłopak.
— C-co? — jęknął po części z zawodem na wieść o pociągu, a po części ze złością, bo niczego konkretnego w sumie się nie dowiedział. — Cholera! — Głośno wyrażona frustracja nie przyniosła ulgi. Zastanawiał się, jak się dostać do gildii, skoro nawet nie znał nazwy miasteczka, w którym się znalazł. — Mogłabyś powiedzieć coś więcej?
— Dobrze, ale chodź do środka. — Gestem nakazała mu wejść, a widząc jego niepewność, szybko dodała: — Zrobię ci coś do jedzenia.
Na takie oświadczenie Natsu nie został obojętny, czując jak kiszki mu się skręcają z głodu. W końcu, z pustym żołądkiem nigdzie nie pójdzie, a skoro mu proponują posiłek, to nie będzie odmawiał. Raźnym krokiem wszedł do domu, odganiając od siebie myśli o szybkim powrocie do Fairy Tail. Pójdzie, jak napełni brzuch no i uzyska wskazówki, którędy iść, bo od razu odrzucił możliwość podróży pociągiem, wiedząc, że kac, który go męczył, szybko nie odpuści.
— Jestem Natsu. Z Fairy Tail. — Przedstawił się, siadając na krześle i uśmiechając szeroko. — To co jemy?

***

— Dlaczego Natsu nie ma z tobą? — spytała Lucy, gdy Gray opowiadał im przebieg misji, pomijając kilka szczegółów, których nie chciał im zdradzać. Wpatrywała się w niego zmrużonymi oczami, jakby chciała prześwietlić go na wylot. Skupiona twarz, zmarszczone czoło. Cała wyglądała na zmartwioną i zdenerwowaną.
— Nie wiem, do cholery! — Uniósł się, bo miał dość ciągłych pytań o Dragneela. Nie dość, że siedział mu w głowie i wszystkie jego myśli wokół niego krążyły, to każdy, ale to dosłownie każdy, zadawał mu to samo głupie pytanie. — Bo jest idiotą! — dodał wściekle, marząc o chwili świętego spokoju. Nie dość, że był zmuszony wspólnie z Natsu spędzić kilka dni poza gildią, w czasie których dowiedział się wielu rzeczy zupełnie dla niego nowych i niespodziewanych, co tylko go denerwowało. Tysiące myśli, pytań i wątpliwości przelatywało mu przez głowę, domagając się odpowiedzi, jednak mag nie chciał ich sam sobie udzielić.
— Przestań! — Skarciła go Lucy. — Martwię się o niego. A jeśli coś mu się stało? — spytała.
— Co niby? — warknął w jej stronę coraz bardziej wkurzony. — To Natsu, do cholery!
— A ty jesteś jego przyjacielem, prawda? To powinieneś go szukać, a nie zostawić i nie przejmować się jego losem, twierdząc, że sobie poradzi!
— Bo poradzi!
— Nie możesz być taki pewny!
— Mogę!
— Jesteś dupkiem, Gray!
— Ja go po prostu znam! Wiem, że nic mu nie będzie! — wrzasnął ostro już wkurzony. Nie dość, że mistrz zmył mu głowę, to jeszcze ona się czepia i panikuje.
Obrzucił ją wściekłym spojrzeniem, a ona odwzajemniła się tym samym. I wtedy to zobaczył. Błysk w oczach Lucy, gdy wspominała o Smoczym Zabójcy i ta zacięta i nieustępliwa poza, powiedziały mu wszystko, na co zaskoczony wciągnął głęboko powietrze. Przeżył chwilowy szok, bo zrozumiał, że chłopak nie jest jej obojętny. Nie traktowała go jak przyjaciela, a kogoś, kto znaczy dla niej o wiele więcej. Wstał, porażony tym nagłym odkryciem i chciał odejść, gdy wtem został przygwożdżony do blatu stołu przez swoje najgorsze utrapienie. To utrapienie zaś, leżąc na nim, bełkotliwe paplało o swojej radości, że go widzi, wielu wypłakanych łzach i wyznawała mu swą dozgonną miłość. Fala wściekłości przetoczyła się przez jego umysł i niezbyt delikatnie zrzucił ją ze swoich pleców, prostując się. Posłał jej nienawistne spojrzenie, ale Juvia, jakby tego nie widząc, przykleiła się do jego nogi.
— Och, paniczu Gray! Juvia już myślała, że nigdy więcej cię nie zobaczy!
— Puść mnie! — Juvia jednak nie zamierzała posłuchać i ścisnęła mocnej. — Puszczaj!
— Juvia jest taka szczęśliwa! Paniczu Gray, chodźmy stąd dać upust naszej romantycznej miłości!
— Do reszty zdurniałaś? — krzyknął. — Nigdy nigdzie z tobą nie pójdę, idiotko! — Wyszarpnął nogę ze stalowego uścisku, a kobieta poderwała się na równe nogi. — Daj mi spokój, kretynko! — Nie zwracał uwagi na wyraz ogromnego bólu na jej twarzy. Miał w nosie, co sobie o nim pomyśli. Wyminął ją i odszedł szybkim krokiem, nie przejmując się odgłosami spazmatycznego płaczu, który do niego dotarł. Czyż nie mówił jej wielokrotnie, że ma sobie dać spokój, bo nic z tego nigdy nie będzie? Mówił. Ale ona ciągle swoje. Zacisnął ze złością pięści, gdy przypomniał sobie, że domyślił się, dlaczego Lucy tak wypytuje i naciska go o informacje o Natsu i ogarnął go pusty śmiech, że jej uczucia nie zostaną odwzajemnione. Oczami wyobraźni już widział jej rozczarowanie i rozpacz i, o dziwo, strasznie go to rozbawiło. Usiadł na ławce, lekko się przy tym uśmiechając do swoich myśli. Ciekawe, czy Natsu wiedział? Nie, na pewno nie. Nie był zbyt domyślny w tych sprawach, a poza tym przecież odkrył się przed nim zupełnie ze swoją orientacją, więc raczej nie skupiał się na dziewczynach. No właśnie! Natsu przyznał wprost, że jest gejem, a wcześniej Gray dowiedział się, że to właśnie on jest obiektem jego uczuć. Dziwnie się z tym czuł, choć nie mógłby powiedzieć, że źle bądź beznadziejnie. Przypomniał sobie ten moment, gdy wspólnie z Dragneelem walczyli przeciwko temu dziwnemu magowi, który mógł ujawnić najskrytsze sekrety innych ludzi. Szok, jaki przeżył, gdy dowiedział się, że jego najlepszy przyjaciel jest gejem, wytrącił go z równowagi. Nie z racji, że takie coś go odrzucało lub był temu przeciwny, tylko dlatego że ukrył to przed nim. Ogarnęła go w tamtej chwili niesamowita złość na kolegę. Przecież byli przyjaciółmi, do cholery! On mówił mu o wielu rzeczach, o których nie powiedziałby nikomu innemu. A on? Zataił przed nim swoją prawdziwą orientację. I to dlaczego? Nie wiedział. Wtedy, bo teraz owszem. W końcu to on był obiektem uczuć Ognistego Smoczego Zabójcy. Nie czuł tego samego, więc próbował pokazać Natsu, że mimo jego sekretów i tajemnic, nic między nimi się nie zmieni, dalej będą kumplami. Lubił go, i to bardzo, mimo licznych sprzeczek, kłótni i niektórych ich zachowań. Był świetnym kumplem, towarzyszem, a także wspaniałym magiem dysponującym ogromną mocą. Zawsze uśmiechnięty, pogodny, podążający wybraną ścieżką, szanujący i kochający przyjaciół. Taki właśnie był i za to go lubił, a nawet podziwiał. Ale teraz dowiedział się czegoś, co dla Natsu było krępujące. Myślał, że to, że wie, nic nie zmieni. Ale wiedział, a to zmieniało wszystko.

1 komentarz:

  1. Hahaha! Ten początek z udziałem Natsu - jebłam! Dokumentnie! Tylko on może tak bardzo nie kontaktować, co się dzieje, gdzie jest i jak do tego doszło :D. A zimny, opanowany Gray, który podjął decyzję? Takiego go lubię! Seme ma taki być, i o!

    O to się Lucynka zaświergoliła! „Miłość rośnie wokół nas...” i tak dalej :D. A tak na poważnie, kobieta się załamie, gdy dowie się prawdy :D. No i to chyba wsio w tej chwili. Lecę dalej, ale najpierw zaopatrzę się w herbatę :D.

    Twoja R ♥.

    OdpowiedzUsuń