Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

Gratsu Fairy Tail

Gratsu Fairy Tail

poniedziałek, 14 listopada 2016

Kłamstwo przeminie, prawda nie zginie - 2/?

Part 2


Kolejny rozdział przygód magów. Zapraszam.

Uwagi: Niektóre powtórzenia są zamierzone.



Gray po pewnym czasie szturchnął śpiącego chłopaka, oznajmiając mu, że dotarli na miejsce. Nie czekając aż zaspany umysł Salamandra przetrawi usłyszaną informację, wyzwalając jakąkolwiek reakcję organizmu, opuścił pociąg. Stojąc na peronie, rozejrzał się, wyciągając jednocześnie z kieszeni pieniądze. Natsu, po chwili zastanowienia, zerwał się z fotela, chcąc jak najszybciej wyjść z tej machiny tortur. Owszem, podróż minęła mu inaczej, nawet się zdrzemnął, ale wolał nie ryzykować, ponieważ pociąg mógł w każdej chwili ruszyć. O nie, tego za wszelką cenę musiał uniknąć. Zmuszając się do szybkiej reakcji, pognał za przyjacielem. Przez chwilę rozglądał się niepewnie, nie mogąc go zauważyć, ale już po chwili nos wskazał mu odpowiedni kierunek. Przepchnął się przez tłum, by do niego dołączyć. Poprawił opadający szalik i zatrzymał się na chwilkę. Widział z oddali, jak stoi wyprostowany, spoglądając ponad tłum. Płaszcz z postawionym kołnierzem, ciemne spodnie. No cóż, akurat jeśli o ciuchy chodziło, to nie pogniewałby się, gdyby je zrzucił. Oblał się rumieńcem, gdy dotarło do niego, o czym właśnie myślał. Strzelił sobie mentalnego kopa, po czym ruszył szybkim krokiem w stronę Graya.
– Dłużej się nie dało? – spytał Mag Lodu, słysząc zbliżającego się chłopaka. Natsu nie odpowiedział. Gdyby Fullbuster poznał powód jego dłuższej nieobecności, z pewnością by oberwał. A na tym niespecjalnie mu zależało
– Głodny jestem. – Natsu stanął koło niego, ziewając potężnie i rozciągając ramiona. – Chodźmy najpierw coś zjeść, potem pójdziemy do zleceniodawcy. – Spojrzał wyczekująco na Fullbustera, jednak ten zmierzył go tylko chłodnym spojrzeniem i ruszył przed siebie. Osłupiały Dragneel wgapiał się w plecy odchodzącego przyjaciela. Co, do cholery?! Nie bardzo rozumiał, co się dzieje.  Chociaż, nie. W pewnym stopniu rozumiał. Został olany! Zignorowany! No co jest? Najpierw robi mu wymówki, że się obija, a teraz sam ma go gdzieś i odchodzi?
– Kurwa! – wysyczał wściekle. – Stój, kretynie! – wrzasnął głośno, nie zwracając uwagi na oburzenie mijających go ludzi. Gray jednak nawet na niego nie spojrzał. Ognisty Smoczy Zabójca sapnął z oburzenia. Po chwili ruszył, chcąc go dogonić. Szlag jasny go trafiał. A mętlik w  głowie po dziwacznym zachowaniu Maga Lodu,  nie chciał zniknąć. Wręcz się powiększał, powodując coraz większe rozdrażnienie chłopaka.
– No stój, mówię! – wrzeszczał, goniąc go. – Ty idioto, gdzie leziesz? – Szarpnął chłopaka za rękaw. – Gray, dupku, ogłuchłeś?!
– Tak, masz rację. Ogłuchłem. – Grymas niezadowolenia wpłynął na twarz Graya, wyszarpującego się z uścisku. – Zwłaszcza jeśli kimś, kto chce ze mną gadać, jesteś ty.
Natsu po raz kolejny tego dnia wgapiał się nic nierozumiejącym wzrokiem w towarzysza.
– Bredzisz, Gray.
– Nie sądzę.
– O co ci chodzi?! – Natsu tracił cierpliwość. W końcu zaproponował tylko, żeby poszli coś zjeść, zanim pójdą wykonać zadanie. A temu odwaliło!
– O to, że nie będę się do ciebie odzywał, dopóki nie uznam, że muszę.
– Co?
– Nico. Po prostu daj mi spokój, kretynie. – To mówiąc, odwrócił się na pięcie, kontynuując przerwany marsz.
Natsu, chcąc nie chcąc, ruszył za nim. Obserwując jego plecy głowił się, czym zasłużył sobie na taki los. Znów przeklinał na mistrza, że wysłał go na to zlecenie. Żeby chociaż Happy mógł tu być! Ale nie. Makarov wyraził się jasno, że to niemożliwe, bo może zostać zidentyfikowany, skoro większość mieszkańców królestwa wie, że posiada niebieskiego kota. A to zadanie ma być wykonane pod przykrywką, z ukrycia. Tak, jakby on to potrafił, kurwa! Nigdy się nie ukrywał i teraz też nie miał zamiaru. Zwłaszcza, że ten dupek, Gray, tak go wkurza. Świat zwariował. Najpierw ma pecha jak diabli, bo wszystko, co chciał ukryć, wyszło na jaw, później miał bliski kontakt z ustami towarzysza, został wyzwany od kłamców, a teraz olany! Noż cholera jasna! Kopiąc wściekle leżącą i bogu ducha winną puszkę, pomaszerował za nim, układając w głowie plan zemsty. Niech no tylko go dorwie!

Misja zakończyła się, zanim tak naprawdę została oficjalnie rozpoczęta. Natsu, doganiając chłopaka i nie znajdując żadnych argumentów słownych, po prostu mu przywalił, co zaowocowało efektowną bójką. No co? Przecież wołał go co kilka kroków, a ten zadufany w sobie idiota nic sobie z tego nie robił. Konsekwentnie lekceważył wrzeszczącego maga, który nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Szarpnięcie za ramię i silny cios, prosto w szczękę, były tym, co Natsu uznał za ostateczność. No i zaczęło się. Nie przejmując się, że znajdują się w środku miasta, używali na sobie coraz mocniejszych ataków, gdy pięści przestały im wystarczać. Pożar, lodowisko, kurz i dym oraz oni w środku tego całego bałaganu. Rozwalając ścianę pobliskiego domu, nie mieli pojęcia, że ich cel się w nim ukrywał. Banda oprychów, nieźle rozwścieczona, wyskoczyła z nory, chcąc utemperować „tych gówniarzy”. Nie zdawali sobie sprawy, że właśnie oni mieli ich ująć. Wtrącając się w ich walkę, szybko zostali sprowadzeni do parteru, padając jeden po drugim na ziemię. Zresztą Natsu był tak zajęty gapieniem się na umięśniony tors kumpla, że nawet nie zdawał sobie sprawy, że ktoś ingerował w ich spór. Tak, rozbieranki Fullbustera były czymś, co uwielbiał w trakcie walk. Wtedy mógł bezkarnie dotykać, a raczej okładać pięściami, każdy centymetr jego nagiej skóry. No ale kto tam by się czepiał drobnej różnicy między dotykiem, a przywaleniem? Ważne, że mógł, prawda? Lekko go to rozpraszało, fakt. Ale cieszył się, że mógł.
Zaalarmowana nie wiadomo przez kogo straż, przybiegając na miejsce, zastała iście niespotykany widok. Dwóch magów toczyło zażartą walkę, depcząc znokautowanych mężczyzn. Jak to zwykle, w przypadku ukazania się wojsk, Natsu i Gray oprzytomnieli.
– Co jest? – Natsu rozejrzał się dookoła. Widząc zbliżającą się straż, był bliski wcale nie tak męskiego piśnięcia. Rzucił szybkie spojrzenie na współtwórcę zniszczeń, a widząc brak jakiejkolwiek reakcji, zrobił dwa malutkie kroki w tył. Tak zapobiegawczo, żeby w razie czego szybko „dać nogę”. Jakoś nie uśmiechał mu się areszt. Zwłaszcza gdyby, co było wielce prawdopodobne, miał siedzieć w jednej celi z Grayem. Tego jego układ nerwowy raczej by nie wytrzymał.
– Jak to, co? Znów przesadziłeś, idioto, i proszę! – zakpił Gray.
– Ja przesadziłem? – Złapał go za nadgarstek, zupełnie ignorując fakt, że gapi się na niego tłum ludzi, którzy w każdej chwili mogą go aresztować. Strach strachem, ale jakoś nie umiał się powstrzymać, słysząc durne teksty i oskarżenia od Lodowego Maga. – Nie próbuj mi wmówić, że to wszystko moja wina! Też brałeś w tym udział!
– Bo mnie zmusiłeś – odezwał się, obrzucając Dragneela beznamiętnym spojrzeniem czarnych oczu.
– Jasne, zmusiłem! – prychnął poirytowany, nie zwracając najmniejszej uwagi, że faktycznie tak było.
– Gdybyś nie zaczął mnie tłuc, nic by się nie wydarzyło! Może jeszcze mi powiesz, że to moja wina, co?!
– Owszem! – krzyknął Dragneel, mając dość. – Gdybyś zachowywał się jak człowiek…
– Zamknij się! – wysyczał mu do ucha Fullbuster, jednocześnie przyciskając mu dłoń do ust, skutecznie go tym uciszając.
– Spójrzcie, to oni! – odezwał się jeden z członków Gwardii Królewskiej.
Natsu i Gray wymienili się szybkimi spojrzeniami. Dragneel wciąż miał zatkane usta, więc odsunął się kawałek, by móc swobodnie oddychać. Mierzyli się dłuższą chwilę, bez słów ustalając plan ucieczki. Akurat w tej kwestii zawsze się dogadywali. Nie musieli kombinować. Przechodzili przez to już tyle razy, że scenariusz znali na pamięć. Wystarczyło tylko spojrzeć na twarz drugiego, żeby nieme porozumienie zostało zawarte. Już szykowali się do widowiskowej, choć nie tak jak sama bójka, ucieczki z miejsca zdarzenia, gdy do ich uszu dotarł kolejny głos:
– Nie wierzę! Pokonali ich bez trudu! Niesamowite!
Ktoś zaczął bić brawo, ktoś inny zagwizdał głośno. Mieszkańcy miasteczka, dopiero teraz dostrzeżeni przez maga, komentowali zaistniałą sytuację, wskazując ich dwóch palcami. Nie słyszał słów, byli za daleko. Mógł tylko domyślać się, że chyba jednak nie jest tak źle, jak na początku zakładał.
Kolejna wymiana spojrzeń, tym razem dłuższa. Niezrozumienie i zdziwienie odbijało się w ich tęczówkach aż nazbyt wyraźnie.
– Hę? – wymamrotał Gray, przerywając kontakt wzrokowy z Natsu i przyglądając się strażnikom. – Pokonali? – Rozejrzał się, strapiony, wokół. Dopiero gdy to zrobił, uświadomił sobie, że właśnie depcze komuś po twarzy. Nieprzytomnemu komuś, w dodatku. Zabrał szybko stopę, choć w sumie niepotrzebnie. Brak reakcji poszkodowanego upewnił go, że raczej nie zdawał sobie sprawy, że jest deptany. Natsu również odskoczył jak oparzony, zauważając kilkoro mężczyzn, dosłownie, pod stopami. Hm, jak się nad tym zastanowił, to ,jakoś, zupełnie przegapił moment, w którym ci leżący dołączyli do ich bójki. A raczej próbowali dołączyć, bo sądząc po tym, że leżą nieruchomo, a on w pamięci nie może odnaleźć momentu kontaktu z nimi, był to zamiar w stu procentach nieudany.
– Pójdziecie z nami! – usłyszeli tubalny głos. – Ruszcie się!
– Nigdzie nie idziemy! – zaprotestował Smoczy Zabójca, zaciskając pięści. Zmierzył mówiącego groźnym spojrzeniem, dając tym do zrozumienia, że nie żartuje.
– Och! – Kolejny nagły okrzyk znów spowodował zwrócenie ich uwagi. – Fairy Tail, jak mniemam? – Mężczyzna zadający pytanie klasnął w dłonie, a jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Odtrącając bezceremonialnie na bok przywódcę wojska, przepchnął się bliżej. – Rzeczywiście jesteście niezawodni. Kilka minut i po sprawie. – Skinął na armię, która natychmiast zrozumiała sygnał i ruszyła w ich kierunku.
Odruchowo cofnęli się, w dalszym ciągu nie wiedząc, co tak właściwie się dzieje. Ze zdumieniem obserwowali, jak strażnicy podnoszą z ziemi leżących i zakuwają ich w kajdanki. Olśnienie spłynęło na nich dopiero, gdy usłyszeli, że mają udać się do ratusza po należną im zapłatę. Poszli, choć wciąż nieufni, bo zrozumieli, że mogą znów ponieść konsekwencje płynące z rozróby jaką zrobili. Jednak uszczęśliwiony burmistrz miasta w ogóle o tym nie wspomniał. Okazało się, że rozwaleni, całkiem przypadkowo oczywiście, mężczyźni, byli szajką uprowadzającą młode kobiety i dzieci, by sprzedać ich na targach niewolników. Sterroryzowani mieszkańcy postanowili powiedzieć stop, ale okazało się, że armia nie jest w stanie im pomóc, bo według procedur było potrzebne śledztwo oraz niezbite dowody. Z tego powodu postanowiono wezwać na pomoc magów. Oni nie musieli przestrzegać zasad obowiązujących w straży królewskiej. Mogli rozwiązać problem i tak też się stało. W przestronnym i jasnym gabinecie nasłuchali się pochwał, a wręcz pieśni pochwalnych pod swoim adresem, których ciężko było im słuchać znając prawdziwy powód bójki. Nie chcą c narażać się na niepotrzebne koszty i gniew mistrza, gdyby tylko dowiedział się o całym zajściu, postanowili siedzieć cicho, starając się nie zdradzić, że wszystko co zrobili było impulsem i chwilową utratą panowania nad sobą. Grzeczne potaknięcia głową i nienaturalny spokój między nimi nie wzbudziły zainteresowania ani podejrzliwości. Może to dlatego, że w tym miasteczku gościli po raz pierwszy? W sumie to nawet lepiej, prawda? Tak, akurat dla nich zdecydowanie lepiej.


Mag Lodu popijał sok,  kątem oka, obserwując poczynania Natsu. Już siódmy raz mu się nie udało. Zastanawiał się, ile jeszcze prób podejmie, zanim da sobie spokój. Choć znając jego upór, mógł męczyć się do rana. O dziwo, Smoczy Zabójca, który właśnie przegrał w prostej grze w lotki po raz ósmy, odpuścił. Pożegnał się z rywalem, nie wszczynając kłótni, co również było czymś dziwnym. Obserwował, jak zbliża się do stolika, przy którym siedział. Zamglony, pusty wzrok mówił wyraźnie, że chłopak jest nie w nastroju do zabawy. Uśmiechnął się półgębkiem, domyślając się, że to przez niego Dragneel jest taki przybity. W końcu po wyjściu z ratusza, Gray nie odezwał się do niego nawet słowem, ignorując każdą najdrobniejszą nawet zaczepkę i próbę nawiązania konwersacji. Bardzo pomogło mu w tym rozmyślanie o Juvii. Tak nie znosił tej kobiety, że bez trudu ułożył w głowie kilka wymyślnych epitetów pod jej adresem, skutecznie odcinając się od gadającego Natsu.
– Mam dość. Idę się położyć. Na razie. – Głos smoczego maga dotarł do jego świadomości, gdy ten zatrzymał się przed nim.
Gray nie odpowiedział, a Natsu, spodziewając się tego, odszedł. Fullbuster skinął na kelnera, zamawiając jeszcze jedną szklankę napoju. Tak, teraz wiedział, że jego sposób zemsty był skuteczny. Przynajmniej miał święty spokój. Nie musiał wysłuchiwać ciągłej paplaniny towarzysza i mógł cieszyć się ciszą. A że Natsu się męczył? I co z tego? Sam zrobił mu to samo, to niech teraz wie jak ciężko wytrzymać z kimś, kto ciągle cię unika. A może zapomniał, że tak zrobił? Trudno. To już go nie obchodziło. W końcu to wszystko to jego wina i tyle. Jednak  z drugiej strony, jakoś ciężko było mu się tą sytuacją cieszyć. Chyba najbardziej denerwowało go to, że czuł się zwyczajnie oszukany. Byli kumplami, znali się jak łyse konie, a tu okazuje się, że Natsu ma przed nim tajemnice. I to jakiego kalibru! No i jeszcze  bezczelnie skłamał, a przecież Gray nie chciał ani go wyśmiać, ani upokorzyć. Chciał pogadać, wytłumaczyć mu, że to nic między nimi nie zmieni, a ten co z robił? Wykręcał się unikami i durnymi wymówkami. Żałosne. Wielki Natsu, a boi się zwykłej rozmowy. Dobrze, skoro tak, to już on mu pokaże jakie to miłe uczucie.


Natsu wszedł do pokoju hotelowego, w którym się zatrzymali, i rzucił się na łóżko pod oknem. Wtulając twarz w poduszkę, trwał w bezruchu, pozwalając, by myśli swobodnie krążyły po jego głowie. Był zmęczony. Nie, nie walką i zadaniem. Odczuwał zmęczenie psychiczne. Było mu wystarczająco ciężko, gdy ukrywał się ze swoją orientacją, a potem z uczuciami do kumpla. Teraz, jak wszystko wyszło na jaw, miał wrażenie, że jest przygniatany przez ogromny ciężar. Nie potrafił go zrzucić, bo Gray wszystko komplikował. Zamiast zachować się jak na prawdziwego kumpla przystało i po prostu przymknąć oko na tamte zdarzenia, on mu wszystko utrudniał. Jeszcze do tego nazwał go kłamcą! No dobra, skłamał, fakt. Ale zrobił to tylko i wyłącznie ze strachu. Nie chciał odrzucenia i pogardy. Wolał już być głupkiem i idiotą niż kimś, kogo by znienawidził. Tylko teraz nie bardzo wiedział, co ma ze sobą zrobić. I z nim. Czyli w sumie z nimi. Choć nie było żadnych „ich”, to delikatny rumieniec wstąpił mu na twarz, a kąciki ust uniosły się lekko. Jednak już po chwili ponury nastrój powrócił ze wzmożoną siłą, gdy tylko uświadomił sobie w jaki położeniu obecnie się znajduje. Próba rozejmu raczej nie wchodziła w grę, bo Fullbuster wyraził się jasno. Natsu czuł, że jest skazany na jego łaskę. No i w sumie wolał, żeby tak właśnie było. Przynajmniej nie skompromituje się już żadnym kłamstwem. A jak Grayowi przejdzie, wszystko wróci do normy. Ciekawe tylko, kiedy to nastąpi. Może za jakiś czas, może nigdy. Był zły. Nawet wściekły. Zerwał się z łóżka, strącając lampkę ze stolika jednym szybkim ruchem. Potem rzucił o ścianę ceramiczną figurką, która rozsypała się w drobny mak. Następnie przewrócił krzesło, stolik i rozrzucił złożone ubrania. Ogarniał go szał. Nie przejmując się niczym, ciskał wszystkim, co mu wpadło w ręce, byleby tylko dać upust nagromadzonej frustracji. Skończywszy swoje małe dzieło zniszczenia z powrotem rzucił się na swoje posłanie i wziął głęboki, uspokajający oddech. Leżał dłuższą chwilę w zupełnej ciszy, starając się wyrzucić z umysłu obraz Graya. Usnął, nie zauważając, że przyjaciel stanął w progu pokoju, obrzucając jego sylwetkę uważnym spojrzeniem. Żyłka na skroni zapulsowała mu niebezpiecznie, gdy w słabym świetle wpadającym z korytarza dostrzegł pobojowisko, zrobione jak się domyślił – słusznie zresztą – przez Natsu. Kopiąc porozwalane resztki mebli, utorował sobie drogę do łóżka. Usiadł, powodując ciche skrzypnięcie sprężyn i czekał aż wzrok przywyknie, do otaczających go ciemności. Miał plan. Chytry i wredny, ale zawsze plan. Teraz musiał tylko czekać na następny dzień, by zacząć go realizować. Oby tylko wszystko przebiegło po jego myśli…



3 komentarze:

  1. Hihi, ciekawe, co tam naszemu Grayusiowi w duszy gra? Oj, bardzo chciałabym wiedzieć! I musisz mi uwierzyć, że ta walka z każdym kolejnym czytaniem, coraz bardziej mi się podoba, a dotykanie skóry pięściami jest jak najbardziej na tak! No i jeszcze przypadkowe wykonanie zadania - to tylko Gratsu mogło się udać :D. I jeszcze Fullbuster nienawidzący Juvii - ach! Czego więcej chcieć? O, jest wiele takich rzeczy, jedna to na przykład Gray i Natsu w jednym łóżku w wiadomym celu :D. Tak, tak, Ty wiesz, o czym piszę :D. Co jeszcze? Jako że choroba mi się pałęta w jestestwie, zostaje mi przesłać wenę i pędzić dalej!

    Buziak :*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee... Do wspólnego łóżka to im jeszcze daleko ;) Ale może kiedyś xD
      Wenę przygarniam, oj zda się zda xD
      <3

      Usuń
    2. Hahaha! Ważne, że w ogóle trafią, co mogłabyś zrobić psikusa i nie pisać yaoi. Bardzo byś mnie wtedy zawiodła, wiesz?

      To jeszcze więcej weny! ♥

      Usuń