Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

Gratsu Fairy Tail

Gratsu Fairy Tail

poniedziałek, 14 listopada 2016

Kłamstwo przeminie, prawda nie zginie 1/?

Przedstawiam historię, którą przeniosłam ze swojego poprzedniego bloga, aczkolwiek jeszcze nie skończona.
Nie przedłużając, serdecznie zapraszam :D

Kłamstwo przeminie, prawda nie zginie  - Part 1
Pairing: NatsuxGray
Uwagi:
1.Yaoi - nie lubisz, nie czytaj!
2.W tekście mogą pojawiać się wulgaryzmy, niektóre powtórzenia są zamierzone.





Natsu nerwowym krokiem przemierzał pokój. Rozbiegany wzrok, drżące dłonie i pot na czole były oznakami jego niespokojnego stanu ducha. Gonitwa myśli przelatująca przez głowę nie ułatwiała mu podjęcia decyzji. Wahał się. Co, jeśli znów dojdzie do jakiejś kompromitującej dla niego sytuacji? Ostatnimi czasy zdarzały się one nadzwyczaj często. Ale jeśli chodzi o ścisłość, to odpowiedź brzmiała: nie. Nie bał się. Wcale. W końcu był odważnym magiem, posiadającym moc smoka. Ogromne zapasy energii, niezwykła wytrzymałość i spora odwaga – to jego największe atuty i zalety jako wojownika. Potrafił rzucić się w przepaść za przyjacielem, mógł zasłonić własną piersią towarzysza, któremu groziła śmierć. Nie cofał się, walcząc z dużo silniejszym wrogiem. Strach, choć w niektórych momentach odczuwalny, nie był dla niego przeszkodą, by zatrzymać się, poddać, odpuścić. Choćby miał się czołgać, zawsze dążył do wygranej, nie pozwalając, by zło i przemoc zapanowały nad światem.
Powtarzał sobie uparcie, że nie boi się, nic a nic. W ogóle. Tylko dlaczego w takim razie, do jasnej cholery, od dwóch dni siedział w domu i unikał gildii? Z bardzo prostego powodu, oczywiście. Nie był pewny, czy aby nie dostanie w mordę od jednego z magów. Ale wcale się nie bał! No, to tylko zwykła niepewność i tyle. Brzmiało o wiele lepiej, gdy właśnie w ten sposób to sobie przedstawiał. Zerknął na zegar wiszący nad drzwiami. Miał jeszcze godzinę, aby dotrzeć na stację. Z jednej strony ciągnęło go na misję, z drugiej zaś nie bardzo miał teraz ochotę na towarzystwo, z którym był zmuszony tę misję wykonać. Cholera, już wolałby Erzę, a nawet Maxa. Wszystkich, tylko nie jego.
– Nie boję się, nie boję… – powtarzał jak mantrę. Przemierzał pokój wzdłuż i wszerz, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Przeklinał mistrza, od którego dostał zlecenie i wytyczne, z kim je wykona. Przeklinał na swojego cholernego pecha, który zawsze musiał objawiać się nieproszony, i przeklinał Graya, który niczego nieświadomy uprzykrzał mu życie. Kopnął z rozdrażnieniem stojący w kącie pokoju fotel. Nie czując ulgi a ból w nodze, wrzasnął wściekle. Znów spojrzał na wskazówki odmierzające nieubłaganie upływ czasu. Westchnął cierpiętniczo, zarzucił plecak na ramię i położył dłoń na klamce. Zawahał się, ale w końcu otworzył drzwi z cichym skrzypnięciem. Będzie dobrze, pomyślał wychodząc.
            A od czego zaczęły się te dziwne rozmyślania poddające w wątpliwość jego odwagę? Od misji, którą odbył razem z Grayem jakieś trzy tygodnie temu. No bo kto mógłby przypuszczać, że przeciwnik miał niesamowity dar, choć dla Natsu lepszym określeniem było przekleństwo, za pomocą którego umiał odczytać myśli i pragnienia innych ludzi? Nikt! Nikt o tym nie wiedział. Sam dowiedział się, gdy było już o wiele za późno, mianowicie będąc schwytanym w pułapkę, na którą jak ostatni idiota dał się nabrać. Dziękował wszystkim świętym, że na misji byli tylko oni, bo chyba spaliłby się ze wstydu swoją własną magią, gdyby wszyscy dowiedzieli się prawdy. Wystarczyło mu, że on usłyszał. Wciąż pamiętał szok malujący się, mimo przerażenia wrogiem, na twarzy Graya, po usłyszeniu, że Natsu jest w nim beznadziejnie zakochany. Ale chyba właśnie to było czynnikiem powodującym, że w krótkim czasie go pokonał. Moc, wydobywająca się z niego, była efektem nie poniżenia, jakiego doznał, zostając obdartym  ze swej skrywanej tajemnicy, a właśnie wyrazu twarzy Maga Lodu. Wściekłość, jaką czuł w tamtym momencie, nie równała się z żadną inną mocą wyzwalaną do tej pory. Gdyby tylko w oczach chłopaka nie był tak wyraźny wstręt do niego, może wszystko potoczyło by się inaczej. Jednak co się stało, to się nie odstanie. Wiedział, że będzie musiał stanąć z nim twarzą w twarz i choć wcale mu się ta wizja nie podobała, postanowił powiedzieć, że to był tylko głupi żart. Liczył, że Gray nie będzie drążył i szybko zapomni o całej sprawie. Troszkę się jednak przeliczył. Owszem, Fullbuster przyjął wyjaśnienie ze stoickim spokojem, nie komentując żadnym słowem. Lecz w czasie podróży powrotnej czuł na sobie jego spojrzenia. Nie wiedział, czy są one dobrym, czy złym znakiem. Wiedział jednak, że jest obserwowany, a to wcale nie poprawiało mu nastroju.
            Do tej pory jakoś udawało mu się go unikać. W miarę możliwości, podczas przebywania z innymi, starał się odwracać swoją uwagę od niego, używając wszelkich chwytów, prowokacji i kombinacji. Owszem, Fullbuster przez pewien czas próbował nawiązać z nim rozmowę o tym, co się zdarzyło. Natsu zaś za każdym razem odprawiał go z kwitkiem, starając się nie pogubić w coraz bardziej absurdalnych wymówkach, jakich używał. Zdawał sobie sprawę z tego, że zachowuje się jak idiota, lecz wolał to, niż kompromitację podczas rozmowy. Zresztą o czym mieli gadać? Może Gray chciał mu powiedzieć, że nie chce już się z im dłużej zadawać? O, nie! Stanowczo nie chciał tego usłyszeć. Wolał, aby sprawa rozeszła się po kościach i w efekcie odeszła w zapomnienie. Dlatego za każdym razem, wyczuwając zamiary kumpla, przeprowadzał błyskawiczną ewakuację. Jeśli już został zmuszony do przebywania z nim w jednym pomieszczeniu, zachowywał się tak, jakby tamta misja nigdy nie miała miejsca, a on nigdy nie okłamał go, że jest hetero. I powoli chyba wszystko zaczęło wracać do normy. Podczas rozmów nie odczuwał, że Gray się go brzydzi bądź uważa za czubka. Nie dostrzegał w jego oczach nic, co świadczyłoby o fałszu, a wyraz twarzy nigdy nie przybrał już takiego jak wtedy. Był coraz spokojniejszy i powoli zaczynał na nowo prowokować właśnie jego do bójek i wyzwisk, gdy stało się to. Najgorsza z możliwych rzeczy w jego całym dotychczasowym życiu. Nawet ujawnienie prawdy nie było tak dramatyczne jak to, co stało się zaledwie przedwczoraj.
Byli na treningu. Jakoś pozwolił się namówić na dłuższy sparing, w lesie, poza miastem. Zresztą przeważnie tam chodzili, żeby natłuc sobie po mordach. Zniszczenia, jakie powodowali w czasie walki, były tak wielkie, że gdyby odbywały się w mieście, zagrożeni byliby wszyscy znajdujący się w promieniu kilku mil. Gdy już stwierdzili, że nie mają siły, aby dłużej ćwiczyć, Happy, który im towarzyszył, zaproponował, że przyniesie coś do picia i jedzenia. Gray usiadł w cieniu drzewa, opierając się plecami o pień. Natsu, który też miał zamiar schować się przed słońcem, ruszył w jego kierunku. Na nieszczęście potknął się o wystający korzeń, lądując nosem w kroczu kumpla. Chcąc szybko się pozbierać, chwycił pierwsze, co miał pod ręką, a co okazało się kolanem Graya, i próbował się podnieść. Jednak spocone ręce nie ułatwiły mu zadania, bezczelnie ignorując zamiar podniesienia się i ślizgnęły się efektownie, rozjeżdżając na boki. Coraz bardziej spanikowany Natsu  nie zauważył, że Gray chce go z siebie zepchnąć i podniósł do góry głowę, natrafiając na coś miękkiego i mokrego. Po chwili uzmysłowił sobie, że właśnie całuje swojego kumpla. To go otrzeźwiło. Nie żeby nie chciał go całować. Bo wielokrotnie o tym myślał, ba! nawet śnił. No ale co innego zrobić to za obopólną zgodą, a co innego tak jak teraz, przypadkowo. No i jeszcze po steku bzdur jakich nagadał o swoim rzekomym heteroseksualizmie. Ogarnęło go nagłe przerażenie. Jednym szybkim susem odskoczył w tył, stając prosto i przypatrując się chłopakowi. Przyspieszony oddech i łomotanie serca współgrały z tłukącym mu się po głowie słowem „szlag!”. Czuł, jak wykwita mu na policzkach zdradliwy rumieniec. Zresztą nie było w tym nic dziwnego. Kilka sekund temu jego głowa znajdowała się dokładnie przy męskości ukrytej, na szczęście, w spodniach towarzysza, a potem miał okazję  zasmakować jego ust. Wizje przychodzące mu do głowy wcale nie ułatwiały mu logicznego myślenia. Stał tylko i gapił się na chłopaka, wciąż analizując to, co zaszło przed chwilą. Potknął się, wpadł na niego, a dokładniej na pewną część ciała, nazywaną delikatnie intymną, potem niezamierzony pocałunek. Bał się odezwać, kombinując, jak wyplątać się z tej kompromitującej sytuacji. Szeroko otwarte ze zdumienia oczy Graya, świdrujące go przeszywającym spojrzeniem, paliły jak rozgrzane do czerwoności żelazo. Było źle. Bardzo źle. Albo Gray go zabije, albo jakoś uda mu się zdezerterować.
– Natsu – przerwał w końcu ciszę Gray, nadal bacznie go obserwując. Również oddychał szybciej niż zazwyczaj, a lekko trzęsące się ręce zdradzały, że jest wkurzony. Przynajmniej Natsu tak myślał. I to był właśnie moment, w którym Dragneel stwierdził, że czas najwyższy wiać. „Jasna cholera, jestem trupem”, przemknęło mu jeszcze tylko przez myśl, a potem, mając wszystko gdzieś, odwrócił się na pięcie i uciekł. Biegnąc jak wariat w stronę domu, błagał w duchu o litość i sto tysięcy innych rzeczy, które mogłyby go ocalić przed furią ze strony Graya. Otwierając z rozmachem drzwi, znów poczuł, że traci grunt pod nogami. W ostatniej chwili złapał równowagę, spoglądając na Happy’ego, którego prawie stratował.
– Natsu? – spytał kot ze zdumieniem. – Co robisz?
– Nic takiego.
– Czemu jesteś już w domu? – Widząc, że przyjaciel oddala się ignorując go, wzruszył ramionami, aktywując magię skrzydeł i wyleciał z domu na poszukiwania Graya. W końcu obiecał, że przyniesie jedzenie. A obietnic dotrzymywać trzeba.
Teraz, po uspokojeniu myśli i setnym powtórzeniu sobie, że nic takiego się nie stało, szedł na stację z postanowieniem, że jeśli zajdzie potrzeba, znów obróci wszystko w żart. Brał jeszcze pod uwagę drugie wyjście – przywalić brunetowi w zęby, jeśli powie o dwa słowa za dużo. Co jak co, ale nie miał ochoty na kpiny, mając mętlik w głowie. Zobaczył go, a właściwe to wyczuł już z daleka. Klnąc na swój wyczulony węch, przyspieszył kroku, nie chcąc wysłuchiwać, że się spóźnił. Gray stał na peronie, oparty nonszalancko plecami o filar. Blada twarz z grzywką zasłaniającą oczy nie wyrażała żadnych emocji. Natsu mimowolnie jęknął wewnętrznie na ten widok. Sylwetka chłopaka emanowała seksapilem i, z trudem przełykając ślinę, Dragneel stwierdził, że chyba wszystkie jego plany szlag trafi, bo zaraz zwieje, nie pozostawiając po sobie nawet śladu. Odwrócił głowę, chcąc przestać myśleć o tym, co by mu zrobił, gdyby tylko mógł i spojrzał na pociąg. Skrzywił się momentalnie,  uświadamiając sobie, iż za kilka chwil będzie zmuszony wsiąść do tej maszyny tortur. Ale nie to było najgorsze, a fakt, z kim będzie podróżował. Stracił cały zapał, gdy dotarło do niego, jak będzie wyglądał w oczach kumpla. Spocony, z wyrazem udręczenia na twarzy, nękany mdłościami i całkowicie pozbawiony sił. Optymizm, którym się karmił w domu, pękł jak bańka mydlana.
– W końcu jesteś. – Gray spojrzał na niego spod przymkniętych powiek, odbijając się od ściany i podchodząc w jego kierunku. – Myślałem, że stchórzysz i się nie pojawisz.
– Ty dupku! – wrzasnął oburzony zniewagą. – Nigdy nie tchórzę!
– Czyżby? Uważam inaczej – zakpił Gray.
– Zaraz tak ci dowalę, że odechce ci się durnych tekstów! – Wściekły Natsu chwycił go za koszulę, ciskając gromy z oczu.
– Ależ proszę bardzo! – wrednie uśmiechnął się Mag Lodu. – Przyznasz jednak, że ostatnio zabrakło ci języka w gębie. – Ściszył głos do szeptu i, nachylając się, szepnął mu do ucha: – Kłamca.
            Zszokowany Natsu puścił go, cofając się. Zaczerwienił się gwałtownie, zastawiając się, czy na pewno usłyszał, to co zdawało mu się, że słyszał. Stał niezdolny do reakcji przez kilka sekund. Skóra parzyła go niemiłosiernie w miejscu, w którym czuł ciepły oddech przyjaciela. Już miał zamiar coś powiedzieć, zaprzeczyć, ale Gray odwrócił się i wszedł do pociągu. Zwieszając smętnie głowę, ruszył za nim. Postanowił, że w rozmowie z brunetem będzie musiał użyć innej opcji.
            Rozglądał się w poszukiwaniu miejsca, gdy poczuł, że ktoś chwyta go za rękaw, ciągnąc. Upadł z impetem na siedzenie i już miał zamiar szykować się do zadania ciosu, gdy usłyszał głos Graya.
– Czyżbyś się odrobinkę zamyślił?
– Zjeżdżaj! – warknął w odpowiedzi.
I on tego dupka ma przeprosić? Za jakie, kurwa, grzechy? Ale wiedział, że musi to zrobić. To było rozwiązanie dające minimum szans na to, że jakoś się dogadają. Choć szczerze w to wątpił.
– Dobra, Gray. – Wziął głęboki oddech na uspokojenie rozszalałych w ciągu kilku sekund nerwów. – Przepraszam, za to, co wydarzyło się niedawno. Zapomnijmy o tym, co?
– Słucham? – Gray nie zamierzał ułatwiać mu życia. – O czym mamy zapomnieć? – Świdrujące spojrzenie otaksowało sylwetkę Smoczego Zabójcy.
– No… O tym…
– O tym, że jesteś gejem?
– C-co? – Natsu prawie zadławił się śliną, słysząc lekki ton towarzysza. – Przecież mówiłem już, że nie…
– Znów chcesz kłamać? – Spojrzenie Graya stało się twarde. – Jeśli tak, to lepiej się zamknij. Nie mam ochoty być robionym przez ciebie w balona. Pogadamy, jak zaczniesz mówić prawdę. Na razie mam tego dość. – Odwrócił się w stronę okna, nie dając Natsu szansy na dokończenie dyskusji.
            Dragneel, zdezorientowany zachowaniem kamrata, wgapiał się bezmyślnie w okno. Starał się za wszelką cenę nie analizować tego, co usłyszał. Ruszający pociąg uwolnił go od dręczących pytań, powodując mdłości, za które akurat w tej chwili Natsu był wdzięczny. Nie musząc dłużej się zastanawiać nad swoim pechem, odpłynął, pozwalając, by nudności i zawroty głowy przejęły kontrolę nad jego ciałem. Przynajmniej miał wolny umysł. Jednak coś było nie tak. Zwykle po kilku sekundach, żeby nie powiedzieć natychmiast, mdłości nadchodziły ogromną falą a teraz czuł tylko to dziwne drażniące uczucie koło żołądka. Nie kręciło mu się w głowie, wzrok nadal był wyostrzony, a nie, jak zazwyczaj, rozmyty. Zmarszczył brwi w zamyśleniu. Czyżby się uodpornił? Może w końcu przyzwyczaił się do środków transportu? Dziwne, zaskakujące uczucie spłynęło mu przez kark, aż po plecy. Zimno. Czuł chłód. Oczy rozszerzyły mu się w zdumieniu, a ręce mimowolnie jeszcze mocniej zacisnęły się na podłokietnikach. Dłoń. Dla ścisłości – dłoń Graya. Chłodna. Na jego szyi. Zerknął na niego z ukosa. Chłopak siedział, jak gdyby nigdy nic, rozparty na siedzeniu. Twarz zwróconą miał na przejście między siedzeniami. Wyglądał normalnie. Tylko ta ręka, która spoczywała na karku Natsu przeczyła tej normalności. Smoczy Zabójca przez chwilę zastanawiał się co, do jasnej cholery, się tu dzieje, lecz gdy pociąg zaczął nabierać szybkości, odpuścił sobie. Czuł się niezaprzeczalnie lepiej, gdy Gray używał na nim swojej magii. Rozkoszując się nie tylko dotykiem, ale również perspektywą spokojniejszej podróży, uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Wprawdzie nie miał pojęcia, jak się do tego odnosić,  no ale co tam. Myślenie nie należało do jego mocnych stron, a na poświęcenie odrobiny uwagi temu dziwnemu zachowaniu towarzysza będzie miał jeszcze masę czasu. Teraz wolał w duchu cieszyć się z tej odrobiny ulgi i spokojniejszej niż zwykle podróży do celu.






6 komentarzy:

  1. Kochana moja!

    Musisz wiedzieć, że po raz kolejny z ogromną przyjemnością czytałam powyższą notkę. Jest dopracowana w każdym calu, sam pomysł zachwyca, a to, jak dobierasz słowa - oczarowuje. Owszem, to dopiero początek, którym poczęstowałaś nas na poprzednim blogu, ale znając Ciebie, szykujesz coś dużo lepszego! I musisz wiedzieć, że zrobiłam sobie pewien spoiler, gdyż przeczytałam początek ostatniej notki, która wyświetliła się na głównej. Ten uczuć, kiedy wiesz, co zrobi Gray! Ale co tam! Teraz jeszcze bardziej jestem ciekawa, dlaczego do tego doszło :D. I to chyba tyle z mojej strony. A nie, jeszcze nie! Musze przyznać, że bardzo podoba mi się szablon. Skąd go dorwałaś? Gadaj, ale już! No, i teraz wsio :D.

    Ściskam i pozdrawiam,

    Twoja R ♥.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej R.! Normalnie nie wierzę, że tutaj jesteś! Dziękuję Ci bardzooo za tę miłe słowa no ale bez przesady! Szablon? Eee... Wpisałam w Google darmowe szablony i chyba wylądowała w wioskaszablonow.pl czy jakoś tak... Potem przeżyłam kilka godzin traumy próbując to dopracować... Ech nadal nie jest tak chciałam ale na razie jestem zadowolona ;).
      Nie spojleruj sobie... To zue jest! Cierpliwości ;). No i tak propo to pośpiesz się z tym twoim blogiem yaoi bo straaaasznie chcę! Albo jakąś próbkę podeslij, o! O! Zaspojleruj miiii! ;)
      Pozdrawiam
      Tay

      Usuń
    2. Próbkę powiadasz? To da się zrobić :D. I nie ma za co! Serio! I, jeśli dobrze poznaję, to Lobster tworzy nasze nicki :D. Uwielbiam tę czcionkę!

      Usuń
    3. <3 <3 <3
      Lobster? O.o? Czy ja nie mówiłam żem osieł patentowany? Nie mam pojęcia, że ta czcionka się tak nazywa, serio xD. Przeżyłam horror próbując doprowadzić gotowy(!) szablon do jakotakiego swojego widzimisię więc na temat czcionek to my se raczej nie podyskutujemy x). Nie ogarniam tego, cudem jest że to wszystko się w miarę trzyma...

      Usuń
    4. No właśnie bo chciałam w tej pustej białej ramce podłużnej co jest od tytułem bloga dać grafikę... i ni cholery nie wiem jak D: Cud, że nie rozdupczyłam wszystkiego przy swoich nieudolnych próbach... xD

      Usuń
    5. No Lobster, Lobster :). Ja sobie na niebieskim blogu zmieniłam na tę czcionkę pewne elementy, bo lepiej się prezentuje i wyświetla wszystkim czytającym, a Chopin Script, które mam w menu, pokazuje się, gdy ktoś ma tę czcionkę zainstalowaną na kompie.

      Jeśli chodzi o grafikę to musisz wejść w "układ" i tam wchodzisz "edytuj" w pasku, gdzie jest napisane "nagłówek". Wyszukujesz grafikę, ustawiasz, gdzie ma być i voilà! Jak coś to pisz na pocztę, a w razie czego dodasz mnie jako administratora. Zmienię, co trzeba i zniknę z Twojego życia :D.

      Usuń